Witam!
Jak zwykle zabieram was na wycieczkę - tym razem jednak nie na flomark a do sklepu z Antykami. Jak co tydzień po flomarku oblatywałem jeszcze sklepiki z Antykami. Wpadłem do znajomego Klausa - czasami tez u niego coś sprzedałem, zamieniłem a czasami coś kupiłem. I tak było tym razem, wśród jakiś starych podartych grafik znalazłem małą rycinę.
Motyw nie ciekawy, jakaś plaża nad morzem ale.. sygnatura R. Nägele. Ten grafik był mi dość znany. Zawsze przy zakupie należy zachować zimną krew, nie pokazywać emocji itd.. Jak zwykle spokojnym glosem zapytałem o cenę, odpowiedź była wesoła "jak dla Ciebie 15 Euro" ;) Zapłaciłem, posiedziałem, jedno piwko wypiłem i pojechałem do domu. W ramach wyjasnienia - w Niemczech można jedno piwo wypić i jechać samochodem więc.. na leciutkim gazie z wesołą miną jechalem do domu.
Jak zwykle, przypatrzyłem sie dokladnie rycinie i bardzo sie ucieszyłem.. jak sie okazało był to oryginał, sygnowany. Tydzień poźniej dałem na Ebay i sprzedałem grafike za 375 Euro. Tak jest - nikt wszystkiego nie jest w stanie wiedzieć, oczywiście w tym również i ja. Dla przykładu.. kiedyś u jednego znajomego antykwariusza widziałem rosyjski obraz, piekna Trojka. Buł duży, 120cm X 50cm, piękna rama, trochę zakurzony.
Chciałem kupić, zapytałem o cenę, chciał 500 Marek. Powiedziałem ze wpadnę w przyszłym tygodniu. Przyjechałem w sobote, obrazu już nie było :( Najgorsze było przede mną.. Pól roku póżniej widziałem ten obraz w katalogu domu Aukcyjnego Nagel w Stuttgarcie, cena wywoławcza 120.000 Marek. Wierzcie mi.. ten obraz dłuuugo chodził mi jeszcze po głowie.. Coż, takie życie. Jak to mawiaja Amerykanie "Show must go on!" ;)
Dziękuje za uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz