niedziela, 24 lutego 2013

Nieprzyjemna sytuacja z poznanskim antykwariuszem oraz skarby w domu..

Witam ponownie, dzisiaj chciałbym opowiedzieć nieco przykre zdarzenie. Mniej więcej dwa lata temu przyjechałem do Poznania i przywiozłem okolo 50 kartek pocztowych z przedwojennymi widokami miast polskich. Kartki te kupiłem w rejonach Stuttgartu oczywiście.. na Flomarku. Ceny polskich kartek w Niemczech są naprawdę do zaakceptowania. Ale przyznam ze jak zacząłem zbierać kartki pewnego słonecznego lata spacerując po flomarku spotkałem starszego Pana, był naprawdę bardzo
miły i miał kartki z Raciborza (górny Śląsk)

Zobaczyłem ulice na której mieszkałem i to mnie zafascynowało. Kupiłem od niego piękną litografie z 1902 roku. Byłem naprawdę podekscytowany patrząc na moja ulice z 1902 roku.


Na imię miał Heinz .M. z Sindelfingen (kolo Stuttgartu). Zacząłem się z nim spotykać, wymieniać kartki oraz razem jeździliśmy na tzw Postkarten Borse. Z czasem miałem piękną kolekcje, a Heinz uczył mnie na co zwracać uwagę, co kupować, przekazał mi wiedzę która nabył przez dziesiątki lat. Pochodził z Wrocławia, mówił piękną polszczyzna pomimo ze kilkadziesiąt lat mieszkał w Niemczech. Pisze o nim ponieważ niestety dwa lata temu po ciężkiej chorobie zmarł. Był bardzo dobrym człowiekiem, przyjacielem i zawsze bede o nim pamietal - cieszę się ze go poznałem.

Wracając do mojej opowieści - ponieważ miałem naprawdę ładna kolekcje kartek (około 200) a takze należałem do grona kolekcjonerów z Raciborza - po jakimś czasie skontaktował się ze mną Pan Andrzej redaktor Nowin Raciborskich i autor książek związanych z okolicami Raciborza. Poprosił mnie o udostępnienie części kartek w celu ich opublikowania w jego książce.


Oczywiście nie odmówiłem a w zamian za to otrzymałem pierwsze wydanie z dedykacja. Ucieszyłem się czytając wstęp ze bardzo dziękuje Panu Krzysztofowi za udostępnienie części kolekcji w celu opublikowania w książce :)

Ale wracając do Poznania.. będąc w poznaniu poszedłem do sklepu z antykami który znajdował się w jednej z bocznych ulic Rynku za znanymi koziołkami. Wchodząc do sklepu zobaczyłem parę ciekawych obrazów z okresu secesji. Przedstawiłem kartki które miałem na sprzedaż ,wybrał sobie kolo dwudziestu które go interesowały.



Wśród kartek na sprzedaż zawieruszyły się moje piękne litografie z Raciborza. Oczywiście chciał je kupić jednak oznajmiłem mu ze NIE sa na sprzedaz. On wybieral jeszcze kartki a ja oglądałem obrazy, grafiki i rzeczy które mieściły się w szklanej witrynie. Po paru minutach pokazał kartki które weźmie, przeglądnąłem zaproponowałem cenę która zaakceptował. Pooglądałem witrynę i pożegnałem się. Kiedy wróciłem do domu chciałem wyciągnąć moje Raciborskie litografie - niestety.. juz ich nie bylo.. sprawdzałem kilka razy, niestety PAN ANTYKWARIUSZ MNIE OKRADŁ!!! Była niedziela a ja musiałem wracać do Niemiec, miałem wizytówkę – zadzwoniłem. Bardzo nieprzyjemny Pan wyzwał mnie i powiedział za żadnych kartek nie ma - było mi bardzo przykro, to były piękne litografie z 1897, 1898,roku. Cieszę się ze moje kartki pozostały w książkach .

Tak moi drodzy - tak tez w życiu bywa.. w Polsce..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz