Historia zaczyna się na.. oczywiście flomarku w Niemczech (gdzie żyłem ostatnie 26 lat) Przechodząc sobie oglądałem rożne rzeczy - ciekawe antyki, kicz a nawet tureckie podroby itd.. Oczami wypatrywałem.. czego? Sam nie wiedzialem - nagle zwróciłem uwagę na obraz namalowany na desce - piękny impresjonizm. Rama była zwykła z lat 20-tych, a sygnatura zupelnie nie czytelna.
Nie wiem co, ale ten piękny a zarazem zwykły krajobraz miał w sobie cos magicznego. No cóż, koles chciał 10 marek, targowałem na 5 marek w dol, i w końcu zapłaciłem 8 marek. Wróciłem do domu dumny, zadowolony, szczęśliwy - nie da sie tego opisać - mój pierwszy obraz!! W domu wziąłem lupę i zacząłem oglądać. Teraz wiem.. to był zwykły obraz ale pisze o nim, bo zapoczątkował moja przygode z antykami.
Od tamtego mometu coraz częściej chodziłem, na flomarki - ba - co sobotę!! Moje Zycie zaczęło nabierać barw i rumiencow, chociaz nie zawsze wszystko było różowo - były tez rozczarowania. Pewnego razu wybrałem się na flomark i znajomi opowiadali ze kupili piękne srebro za grosze. Nie chcąc zaprzepaścić szansy kupna stwierdziłem ze trzeba wcześniej wstawać - od tego mometu przychodziłem na 6 rano, piłem kawę od Italioka ;) bo turecka była okrotna i SZLUPAŁEM! :D
Któregoś dnia okolo godziny 11 przyjechali Cyganie. Niemcy nie kupowali u nich - mi było to obojętne, i tak szczesliwym trafem kupiłem 10 miniatur - siedem malowanych na kości słoniowej a trzy na porcelanie. Byłem niesamowicie podniecony przeczuwajac ze to moze byc cos.. Wróciłem do domu podekscytowany na maksa, za dziesięć miniatur dałem niecale 50 marek. Dałem na Ebay i.. za każdą miniaturę z kości słoniowej dostałem miedzy 180 a 215 marek! Dopiero wtedy uswiadomilem sobie jaki to zysk!
Oczywiście za te pieniądze kupiłem książki i zostało jeszcez na dalsze zakupy. I tak powoli zaczęła się praca połączona z pasja. Chodziłem po księgarniach szukając literatury fachowej na temat malarstwa, srebra, grafik i wszystkiego innego. Kiedyś nie było łatwo robić research'e. Jak szukałem malarza, to leciałem do biblioteki -
nie było GOOGLE. Jeden klik i wiesz wszystko? Nie bylo tak tak prosto.. W bibliotece był zestaw 24 tomowy Thieme und Becker. W tym słowniku był każdy malarz,
nawet malo popularny.
I tak pędziłem za antykami i za pieniędzmi. Na flomarku poznałem dużo kolekcjonerów, znajomych ale nigdy przyjaciół. Nawet jeden dobry znajomy Niemiec Joerg oszukał mnie - zbierał ordery i był fachura a ja niestety dopiero się uczyłem :/ Nie był uczciwy, i takich było wielu…..
Poznałem dużo kolekcjonerów i handlarzy antykami. Handlarze sa rożni - sa tacy co handlują dobrym towarem i sa Ci co handlują taniocha żeby przeżyć i cos jeszcze zostało. Sa tez handlarze z klasa - towar za tysiące marek, później euro. Mam przyjaciółkę Marianne - kobieta starsza ,zadbana i inteligentna. Prowadziła sprzedaż antyków od 30 lat. Miała bardzo wielu znajomych z branży.. Wlasciwie to przychodziła do nie cala arystokracja z rejonu Stuttgartu.
Co tydzień po flomarku chodziłem do niej na kawę by popatrzyć na antyki. Byliśmy i jesteśmy do dzisiaj przyjaciółmi - widząc moja pasje do antyków kiedyś mi powiedziała "Krzysztof musisz się zdecydować albo interes albo handel!" Wiedziałem ze musze podjąć decyzje - nie można zbyt bardzo przywiązywać się do rzeczy. To jest środek do pracy. Szczerze mówiąc nie miałem już miejsca w domu, częściowo rzeczy przeniosłem do
piwnicy.
Kiedyś spacerując po flomarku, było to kolo 11 w południe zobaczyłem ze ktoś przyjechał z towarem, z pełną koncentracja obserwowałem co rozpakowuje. Wśród rożnych książek zauważyłem obraz ,na pierwszy rzut oka myślałem ze był to miedzioryt .Jednak kiedy wziąłem go do reki spostrzegłem ze była to stara Akwarela z widokiem na rynek z roku 1793. Szybko zacząłem targować, jednak sprzedawca był twardzielem.. kupiłem obraz za 20 Euro.
Obraz był piękny, nie uszkodzony w zwyklej ramie za szklem. Podekscytowany zakupem, wróciłem do domu, zacząłem podziwiac piekno obrazu. W Internecie zacząłem szukać miejscowości napisanej na obrazie. JEST!!! To miejscowość gdzieś w Saksonii. Zrobiłem zdjęcia i wysłałem do muzeum miasta.. Oraz niedaleko położonego muzeum
wojskowego.
Po czterech dniach urząd miasta poinformował mnie ze jest zainteresowany akwarela jednak prosi żebym podał cenę. Hm.. to ciężka decyzja, nie mogłem wziąść za malo ale tez nie za dużo bo przestraszę klienta. Wysłałem maila.. strzeliłem cenę 400 euro plus koszty transportu 17 euro.
Następnego dnia burmistrz miasta.. poprosił mnie o przesłanie obrazu I wystawienie rachunku. I tak po tygodniu otrzymałem przelew 400 euro. Musze powiedzieć ze po trzech następnych dniach otrzymałem własnoręczny list od BURMISTRZA miasta.. z podziękowaniem ze zwróciłem się do nich. Ten obraz był bardzo ważnym dokumentem historycznym dla miasta, posiadali w archiwach jedynie kopie (ksero) tego obrazu. Po przeczytaniu tego listu byłem bardzo zadowolony i cieszyłem się ze sam burmistrz do mnie napisał. List, do dzis trzymam w moich dokumentach jako część mojej przygody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz